Płynne złoto kresów
Na Podkarpaciu w pierwszych latach XIX w zaczęto interesować się dziwnymi zjawiskami, wówczas nie zrozumiałymi dla przeciętnego człowieka. Ciemna gęstawa ciecz (ropa), którą spotykano w zagłębieniach, szczelinach, płynącą strumykami, wydobywała się z głębi ziemi tworzyła kałuże, mieszała się ziemią tworząc błoto na drużkach czy ścieżkach, czuło się silny jej zapach. Nocami na mokradłach widywano płomyki palącego się gazu, to dziwne nie wszystkim znane zjawisko, tłumaczono sobie niejednokrotnie, że to złe duchy albo dzieło szatana. Kto bywa w Iwoniczu Zdroju z pewnością oglądał takie zjawisko na zboczu Góry Przedziwnej, gdzie zjawisko to występuje do dziś, wydobywający się gaz pali się stale nad powierzchnią wody w źródełku zwanym „BEŁKOTKA”.
Pierwszymi, którzy zaczynają wykorzystywać ten dar natury byli biedni chłopi, których nazywano łebakami. Uzbrojeni w koromysło czyli nosidło na barkach, dwa wiadra i najważniejsze coś w rodzaju końskiego ogona, który zanurzali w ropie występującej w zagłębieniach lub dołkach specjalnie kopanych i wykręcali do wiader. Ten urobek sprzedawali po wsiach kowalom, chłopom, furmanom. Zawód łebaka dotrwał do II wojny światowej. W Borysławiu w dwudziestych latach XIX w poszukując złoża ropy naftowej, odkryto złoża ozokerytu czyli wosku ziemnego, jest on związkiem węgla i wodoru, pochodnym ropy naftowej, temperatura topnienia około 55 C kolor żółty do czarnego. Ozokeryt miał szerokie zastosowanie w przemyśle farmaceutycznym, spożywczym, elektronicznym w wyrobie świec, past, smarów, kalki i wielu innych dziedzinach. W latach pięćdziesiątych XIX w, kopalnie ozokerytu przynosiły olbrzymie i szybkie zyski, kilkukrotnie większe od wydobycia ropy naftowej. Wieść o możliwości szybkiego i wielkiego bogacenia się ściągała amatorów z różnych stron. Ceny gruntów stale rosły, żądano nawet do 60 % z zysku z urobku górniczego a zyski i tak były spore. Wydobycie 1 cetnara ropy czyli 56 kg kosztowało 2 zł reńskie a płacono za ropę 3,5 do 5 zł reńskie. Natomiast koszt eksploatacji wosku był podobny ale cena wosku była trzy razy wyższa. Na budowę szybu do wydobycia wosku nie trzeba było wielkich pieniędzy, wystarczyło nad wykopem postawić kołowrót i kopano studnie, ściany rozpierając deskami. Takie szyby kopano na głębokość 30 do 60 m. Kopacz zarabiał 1,5 zł reńskie dziennie, a ten który wyciągał urobek do 60 centów, natomiast ten który nawiewał powietrze kopiącemu 40 centów. Właściciele nabytych parcel starali się wykorzystać ją maksymalnie, kopano szybiki bardzo gęsto, często oddalone od siebie zaledwie 3 metry. Kończąc dniówkę zakrywano szyb deskami. W następnym dniu czerpano wiadrami ropę, która napłynęła przez noc i kopano dalej wosk ziemny. Pola naftowe tworzyły ciekawy widok. Natomiast w nocy nie kończące się wieże z gazowymi lampami na szczycie stwarzały obraz drugiego błyszczącego gwiazdami nieba. Największe wydobycie wosku ziemnego uzyskano w roku 1885 wydobyto ponad 123000 cetnarów. Była to jednak rabunkowa gospodarka austriackiego zaborcy. Prymitywny sprzęt, słabe zabezpieczenie przeciw wypadkowe stwarzały wielkie zagrożenie życia, zdarzało się wiele wypadków śmiertelnych, występowały niekontrolowane wybuchy ropy pod wielkim ciśnieniem i ich pożary grożące życiu ludzkiemu, taka była cena robienia szybkiego majątku, dlatego rejon ten nazywano piekłem galicyjskim.
Ignacy Łukasiewicz - farmaceuta w lwowskiej aptece w 1852 r wykonał pierwszą na świecie destylację ropy naftowej, a w następnym roku oświetlił w lwowskim szpitalu na Łyczakowie salę operacyjną lampami naftowymi. W roku 1854 Łukasiewicz zbudował w Bóbrce koło Krosna pierwszą w Polsce, choć jeszcze w zaborze i pierwszą na świecie kopalnię ropy naftowej. Następnie w 1856 r. Łukasiewicz buduje wg własnego projektu pierwszą rafinerię ropy naftowej pod Jasłem. Jako drugi szyb naftowy na świecie powstaje w Ameryce 4 lata później. Należy przyjąć że Ignacy Łukasiewicz jest nie tylko wynalazcą lampy naftowej ale ojcem górnictwa naftowego. Drugim wielce zasłużonym w rozwoju, górnictwa naftowego w Galicji był inż. Stanisław Szczepanowski. Z miłą satysfakcją zauważam, że i moi przodkowie po kądzieli mieli skromny udział w rozwoju przemysłu naftowego. Antoni Kloc w II połowie XIX wieku pełnił kierownicze stanowiska w kopalniach krośnieńskich a następnie w rafinerii Drochobycza .W pierwszych latach XX wieku syn Antoniego Józef Kloc również kierownik szybu w Borysławiu, przedstawił swoją siostrę Franciszkę Kloc, swojemu przyjacielowi- kierownikowi innych szybów, Janowi Pustelakowi. Znajomość przerodziła się w małżeństwo, z tego małżeństwa trzecia córka Genowefa wyszła za Józefa Bienia, to byli nasi wspaniali i ukochani Rodzice - Zdzisława i Edwarda Bienia.
W pierwszych latach XX wieku w okresie największego wydobycia ropy naftowej sięgające do 200.000 cystern, a zapotrzebowanie krajowe to zaledwie 50.000 cystern, Borysław po dołączeniu sąsiadujących miejscowości, jako największe zagłębie naftowe stał się obszarowo niemal trzecim miastem po Łodzi i Warszawie. W samym Borysławiu w latach 80-tych XIX wieku naliczono około 12 000 szybów, z których wydobywano ozokeryt .W niepodległej Polsce w zagłębiu Borysławskim pracowało ponad 500 firn górnictwa naftowego tworzące spółki wydobywcze, działało około1800 szybów naftowych . W 1920 r w niepodległej II RP było jeszcze 29 rafinerii w tym największa w Polsce i Europie rafineria w Drohobyczu w województwie Lwowskim.
W okresie zaboru prowadzono gospodarkę rabunkową , nie dbano o bezpieczeństwo pracy, o nowe technologie. Po odzyskaniu niepodległości w latach 20-tych i 30-tych XX wieku, maleje produkcja ale poprawiają się warunki pracy, wchodzą nowe technologie, nowoczesny sprzęt no i wyższe zarobki. Poprawia się estetyka miast, wyposaża się mieszkania w wodną instalację, ogrzewanie, oświetlenie gazowe, (cały Lwów był ogrzewany gazem). Wielkie dochody z kopalń pozwalały nareszcie na inwestowanie w poprawę estetyki miast i warunków bytowych społeczeństwa. Niestety znowu nie dane nam było czerpać zyski z własnych źródeł. 17 września 1939 r. sowiecka inwazja na Polskę w pierwszej kolejności zajmuje tereny roponośne. W ten sposób zabezpiecza sobie bazę paliwową. Ponownie rabunkowa eksploatacja nafty dla celów wojskowych zuboża polskie złoża. Po dwóch latach sowieci uciekają w popłochu przed Niemcami i ponownie polskie zagłębia naftowe są bazą zaopatrzeniową niemieckich czołgów i samolotów walczących w ZSRR. Po zakończeniu wojny Związek Radziecki 54% ziem Polskich przyłącza do ZSRR w tym południowo-wschodnie zagłębia naftowe Polski.
W wieku XIX, kiedy zaczyna się wydobycie naturalnych bogactw, takich jak: ozokeryt , ropa naftowa i inne przy tym występujące związki. Odkryto, iż niektóre z nich mają właściwości lecznicze na wiele schorzeń. Aby wykorzystać te właściwości lecznicze, w miejscach występowania powstają pierwsze uzdrowiska. Na polskich ziemiach zyskują wielki rozgłos uzdrowiska w Truskawcu, Krynicy i nieco później w Ciechocinku...
W Truskawcu w roku 1820 Józef Hecker ze Stebnika odkrył źródła wód z dużą ilością siarczanów, którą zaczęto używać do kąpieli leczniczych. Jednak dopiero po dokładnych badaniach Teodora Torosiewicza, powstają pierwsze uzdrowiska wodo lecznicze, pierwsze łaźnie i kąpieliska z wykorzystaniem wód zdrojowych. Wyniki badań, wskazujące na wielostronne możliwości lecznicze, zachęcały inwestorów do budowy pierwszych łaźni. Sprzyjały temu okoliczności, bogactwo pobliskiego zagłębia naftowego w Borysławiu. Właściciele spółek naftowych budują wille, pensjonaty, domy wypoczynkowe. Powstają bardzo eleganckie o bogatym wystroju budowle, w otoczeniu trawników, klombów z barwnych kwiatów, ozdobnych krzewów, gustowne spacerowe aleje i obrośnięte powojem altany, piękne pagórkowate zalesione różnorodnym lasem okolice, to wszystko było najlepszą reklamą dla rozwijającego się Truskawca.
Ale do największego rozwoju miasta uzdrowiska przyczynił się Rajmund Jarosz, założył spółkę ubezpieczeniową , to stało się jego kopalnią złota, po ośmiu latach w 1911 r został prezesem spółki, która była właścicielem uzdrowisk Truskawca. W roku 1928 jest już właścicielem zdrojowisk i w końcu prezydentem Drochobycza. Na ścianie wilii Goplana, jednej z kilku posiadłości Rajmunda Jarosza, udało się Eugeniuszowi Dąbrowskiemu w 2003 r po wielkich trudach umieścić pamiątkową tablicę po polsku i ukraińsku. Rajmund Jarosz 1875-1937 prezes Spółki Akcyjnej „Zdroje Truskawieckie”, strona ukraińska nie zgodziła się na słowo właściciel. i dla Truskawca tego bardzo lubianego i szanowanego pana były olbrzymie. Do Truskawca zjeżdżali na wypoczynek i leczenie z kraju i zagranicy , w latach trzydziestych rocznie leczyło się od 17 do 20 tysięcy kuracjuszy . Wspaniały rozkwit Truskawca w okresie międzywojennym, jego kultura, elegancja i wielkie walory lecznicze, przyniosły mu sławę europejskiego kurortu. Ale były tu i tragiczne dzieje, w 1931 r ukraiński nacjonalista zamordował senatora RP Tadeusza Hołówko a w latach II wojny światowej. Bandy nacjonalistów ukraińskich z OUN I UPA mordowały na Kresach tysiące bezbronnych i niewinnych tylko za to, że byli Polakami, takie ludobójstwo nie ominęło również Truskawca gdzie zginęło wielu wspaniałych mieszkańców. Tak kończy się złoty wiek Polskich pól naftowych, wspaniałych polskich kurortów i ziem kresowych II Rzeczpospolitej. Po przyłączeniu polskich ziem do ZSSR, poniszczono wiele pięknych budowli, pobudowano potężne betonowe gmachy, zdewastowano baseny, kąpieliska, powstał potężny „kołchoz” leczniczy, w którym w okresie ZSSR rocznie podobno leczono do 400 000 ludzi a jednorazowo przebywało do 36 000osób. Obecnie Truskawiec jako ukraiński ośrodek leczniczy przyjmuje nadal pacjentów, również z Polski ale na ten przedwojenny szyk i elegancję liczyć nie można.
Edward Bień
<-- powrót do Wydarzeń 2015 II półrocze