Koncert w Filharmonii Sudeckiej  „Zamaskowane nastroje”

  15.03.2025 r. wybraliśmy się do Filharmonii Sudeckiej w Wałbrzychu na koncert Mistrzowie kameralistyki: Zamaskowane nastroje. Mieliśmy okazję zapoznać się z twórczością  Witolda Lutosławskiego i Karola Szymanowskiego – dwóch najwybitniejszych obok Fryderyka Chopina kompozytorów dla polskiej jak i światowej muzyki XX wieku. Podczas tego  wieczoru w przytulnej atmosferze i zmniejszonym audytorium usłyszeliśmy dzieła tych kompozytorów w wykonaniu Piotra Sałajczyka, który prowadzi klasę fortepianu w Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach, której jest absolwentem. Jest on również pianistą Sommerakademie w Salzburgu.

Wykonawcy: Piotr Sałajczyk – fortepian

Program: Witold Lutosławski

  • Sonata fortepianowa    (30’)
  • Allegro 
  • Adagio ma non troppo 
  • Andante – Allegretto – Andantino

Karol Szymanowski

  • Mazurki op. 50    (7’)
  • nr 1 Sostenuto. Molto rubato 
  • nr 11 Allegretto 
  • nr 16 Allegramente. Vigoroso
  • Maski op. 34    (21’)

Witold Lutosławski

  •  Dwie Etiudy na fortepian    (5’)

  W pierwszej połowie koncertu usłyszeliśmy Sonatę fortepianową Witolda Lutosławskiego - kompozycję z pierwszych lat studiów ukończoną 29 grudnia 1934 roku. Jest to utwór o wyjątkowej ekspresji, który z pewnością wywołał u większości słuchaczy określone emocje i uczucia. Kompozycja, zachowuje tradycyjny podział na trzy części - szybka-wolna-szybka. Impresjonistyczne pochodzenie zdradza bogata paleta barw dźwiękowych, a w większości Sonaty podstawą brzmienia jest szybkie następstwo rozłożonych akordów, Sam Lutosławski mówił, że w czasie wykonywania tej kompozycji słuchający jest niejako prowadzony  przez artystę poprzez poszczególne etapy utworu aż do jego zakończenia. Wyrażał on w swojej muzyce, to co było dla niego najważniejsze – prawdę artystyczną i żywił się nadzieję, że jest grupa ludzi, do której jest on podobny. Utwór ten jest bardzo trudny technicznie. Do jego prawidłowego wykonania konieczna jest duża sprawność palców pianisty. Siedziałam w drugim rzędzie i mogłam podziwiać  jak Piotr Sałajczyk swoimi palcami wyczarowywał te ulotne wrażenia  powodując, że poczułam się  jak bym znalazła się w innej rzeczywistości. Myślę, że było to chwilowy ulotny nastrój wywołujący nie tylko u mnie takie emocje. Po latach stosunek Lutosławskiego do młodzieńczej Sonaty był tak krytyczny, że choć rękopis przetrwał zawieruchę wojenną, nigdy nie zdecydował się na opublikowanie go. W latach siedemdziesiątych kopię nut zdobył Ryszard Bakst i nagrał Sonatę dla Polskiego Radia. Danuta Gwizdalanka, Krzysztof Meyer (na podstawie fragmentów z książki ''Lutosławski. Droga do dojrzałości'').
  W drugiej połowie koncertu usłyszeliśmy Mazurki op. 50  i  Maski op. 34  Karola Szymanowskiego. "Dwadzieścia mazurków" na fortepian powstało w ciągu 1924 i na początku 1925 roku. Artysta świadomie nawiązał nimi do tradycji Fryderyka Chopina. O oryginalności i nowatorstwie tych utworów zadecydowało przede wszystkim idealne połączenie znanych już cech gatunkowych mazurka takich jak: zróżnicowane tempa, bogactwo odcieni ekspresji i silna uczuciowość oraz  elementy stylistyczne  folkloru podhalańskiego. Andrzej Kurylewicz, który był znanym kompozytorem, pianistą i jazzmanem tak się wyraził o mazurkach: „Jest więc tu żywioł tańca, ale i refleksja. Są frazy lirycznych westchnień i momenty gwałtownych, żeby nie powiedzieć «dzikich» zrywów, witalność i dramatyzm, humor oraz zaduma. Wszystko, jak zawsze u Szymanowskiego, utrzymane na poziomie prawdziwie artystycznego wysmakowania."
  Następnie usłyszeliśmy cykl trzech utworów fortepianowych Maski op. 34, skomponowany na przełomie lat 1915–1916. Cykl Maski nie stanowi spójnej opowieści o losach jednego bohatera; są to bowiem muzyczne portrety trzech legendarnych postaci literackich wywodzących się z różnych kręgów kulturowych. Bohaterami poszczególnych części tryptyku są mianowicie: księżniczka perska Szeherezada – narratorka przesławnych Baśni z tysiąca i jednej nocy, rycerz Okrągłego Stołu Tristan – czołowa postać najsłynniejszej bodaj legendy celtyckiej oraz równie szeroko znany Hiszpan Don Juan – największy uwodziciel, jakiego zna nowożytna kultura europejska. Poszczególne części cyklu kompozytor zadedykował zaprzyjaźnionym pianistom: Szeherezadę – młodemu Rosjaninowi Aleksandrowi Dubiańskiemu, notabene jednemu z pierwszych wykonawców Masek, Błazna Tantrisa – Harry’emu Neuhausowi, a Serenadę Don Juana – Arturowi Rubinsteinowi.
  Wieczór zakończyły dwie etiudy na fortepian Witolda  Lutosławskiego. Na przełomie 1940/41 powstały dwie pierwsze etiudy. Prawykonanie - i to tylko pierwszej z nich - odbyło się dopiero 26 stycznia w 1948 r. Efektowne, wirtuozowskie i pianistycznie bardzo wdzięczne utwory zapewne zyskałyby sporą popularność, gdyby mogły wypełnić większą część programu recitalu. Dwie miniatury, trwające łącznie niewiele ponad cztery minuty, w dodatku niezbyt skontrastowane, nie zdołały jednak zainteresować wykonawców i dlatego można je usłyszeć tylko sporadycznie. My mieliśmy to szczęście, że fantastyczne i radosne wykonanie tych miniatur przez Piotra Sałajczyka wywołało uśmiech na naszych twarzach. Na pewno nie był to łatwy w odbiorze koncert ale cieszyliśmy się, że mogliśmy poznać różne aspekty polskiej  kultury muzycznej.
  Po koncercie usłyszałam zdanie młodej osoby, że pozostanie „przy Chopinie". Zapewne muzyka jest ważna. Jest nieodłączną towarzyszką życia człowieka. W perspektywie indywidualnej obszar ten wypełniamy sami  słuchając wybieranej przez siebie muzyki. 
Przygotowując się do napisania tej relacji znalazłam takie cytaty Witolda Lutosławskiego, które przekonały mnie, że świat muzyki pociąga mnie też silniej.  
- Nie ma właściwie kryteriów umożliwiających wydanie sądu o wartości dzieła sztuki" - powiedział Lutosławski, przyjmując Nagrodę Ernsta von Siemensa w Monachium .
- Muzyka jest – poza wszystkim – nie tylko komponowaniem dźwięków, lecz również a może – przede wszystkim, komponowaniem ludzkich reakcji na nie.
- w 1931–33 r. studiował matematykę na Uniwersytecie Warszawskim. Dostrzegał pewne podobieństwa między matematyką i muzyką. W jednym z wywiadów udzielonych wiele lat później powiedział, że zarówno matematyka, jak i muzyka są skomplikowanymi, wysoce zorganizowanymi, abstrakcyjnymi światami; świat muzyki pociągał go jednak silniej. 
- Lutosławski przypomniał sentencję  Czajkowskiego w odpowiedzi na zapytanie pewnej damy, "czy mistrz pracuje regularnie, czy mistrz czeka na natchnienie?" - "łaskawa pani, ja pracuję regularnie, bo natchnienie nie nawiedza leniuchów".

Alicja Mikulska 

Źródło: https://dzieje.pl/postacie/witold-lutoslawski-1913-1994. 

 

Powrót do Wydarzenia 2025