Wyjazd Gdynia - Szwecja - Gdańsk
Desant na Szwecję
Zanim jednak tam wylądujemy, zwiedzamy Trójmiasto, do którego dojeżdżamy naszym autokarem. Wysiadamy w Sopocie i kierujemy się na molo. Miasto jest znanym kurortem, którego początki sięgają początku XIX wieku. Wszystko tam jest podporządkowane turystyce. Przechodzimy koło krzywego domku, domu zdrojowego i innych ciekawych budynków.
Samo molo jest rekordowo długie, a w ostatnich latach zostało uzupełnione o boczną gałąź z portem jachtowym. Potem spacerujemy nadmorską aleją i jedziemy do Gdyni, by zwiedzić Dar Pomorza, znany żaglowiec szkolny z 1909 r., zakupiony od Niemców w 1929 roku. Po latach służby został przekształcony w muzeum na wodzie (1983 r.).
Najpierw wchodzimy do dużej sali, zajmującej prawie cały pokład. Opisano tam na planszach historię statku, są też przykładowe hamaki dla marynarzy i rozkładane stoły. Wspinamy się po schodkach i oglądamy technikę okrętową, m.in. maszynownię i magazyn żagli. Jeszcze dalej znajdujemy reprezentacyjne kajuty dowództwa, kuchnię, jadalnię i radiostację, po czym wychodzimy na otwarty pokład, by podziwiać ożaglowanie, koło sterowe i sprzęt pokładowy.
Potem jedziemy do Muzeum Emigracji. W różnych okresach naszych dziejów Polacy emigrowali, szczególnie w XIX i XX wieku, przede wszystkim do USA. Powodem było ubóstwo, lecz także chęć szybkiego dorobienia się. Była też emigracja po powstaniach narodowych z XIX w. Oglądamy nabrzeże portowe, z którego odbijały statki z emigrantami, po czym przechodzimy do wystaw multimedialnych, pokazujących problemy emigrantów (szczególnie z niskich warstw społecznych), takie jak trudy podróży, choroby i selekcje sanitarne, oraz konkurencja z innymi narodowościami, szczególnie z Żydami. Pokazano też emigrację wymuszoną wojnami, szczególnie wywózki na Syberię czy w czasie okupacji hitlerowskiej. Przedstawiono też emigrację z okresu PRL.
Po opuszczeniu muzeum udajemy się na prom mający nas zawieźć do Szwecji. Po okazaniu dowodu osobistego otrzymujemy niezbędne papiery i przez długi, kręty rękaw wchodzimy na statek. Jest to olbrzymia jednostka, z dziesięcioma wewnętrznymi pokładami, sklepem wolnocłowym i restauracjami. Czteroosobowe kajuty mają po 2 pary piętrowych łóżek (koi) i łazienkę. Nasze mieściły się na pokładach 8-9. Można było wyjść na ostatni, odkryty pokład i obserwować morze.
Prom wypływał o godz. 21 i przybywał na miejsce o 7 rano, rozwijając prędkość 40-50 km/godz.
Powrót do Wydarzenia 2025