Zabawa w Holocaust - o granicach w sztuce 

Czy „Pani Bovary” G. Flauberta mogła nie oburzyć? Mogła. Wystarczyłoby, aby autor patrzył na świat oczami narratora-moralisty a nie bohaterki.
Czy „Olimpia” Katarzyny Kozyry jest tylko prowokacyjnym nawiązaniem do obrazu E. Maneta, czy, jak mówi jeden z interpretatorów, dziełem mówiącym o typowej dla współczesnego świata „widzialności określonego typu ciała i niewidzialności ciał nieprzystających do ideału”?
Czy Agata Siwek złamała tabu w świecie „wszystkiego na sprzedaż”, przygotowując Sklepik z „Pamiątkami z Auschwitz” z brelokami „Arbeit macht frei”?
Czasem prowokacja pozwala spojrzeć po prostu inaczej na zagadnienie, którego dotyka dzieło,  pogłębić je, zauważyć starzenie się formuły, albo zainteresować tym, co już tak okrzepło w wyobrażeniach, że pachnie tylko stereotypem.
Nie lekceważmy artystycznych prowokacji. Muszą być prekursorzy i kontynuatorzy, klasycy i anarchiści… Bez nich czytalibyśmy pewnie wciąż potulnie realizm realistyczny, fantastykę fantastyczną i jedynie słuszną wersję dziejów oraz „Rozmowę mistrza Polikarpa ze Śmiercią” na dobranoc…
Tak nieco przekornie skończyła swój wykład Janina Weretka-Piechowiak. Tematem było przekraczanie granic w sztukach pięknych, w tym także w literaturze.

<-- powrót do Wydarzeń 2014

O granicach w sztuce (4.12.2014)